wtorek, 26 kwietnia 2016

Patchworki

Tak się bawię od jakiegoś czasu.

Pierwszy w życiu, od a do z samodzielnie uszyty.
Wciągające zajęcie, szkoda, że tak mało nań czasu.
Teraz wiosna wyciąga do ogródka i szyć by się chciało i dłubać w ziemi.





 

Kolejny już sprawniej się szyje. Szkoda, że nie wpadłam na pomysł szycia patchworków wcześniej, myślę, że mogłabym się temu zajęciu poświęcić bez reszty.

12 komentarzy:

  1. Nadal możesz przecież! Dla mnie to sztuka kompletnie nieosiągalna, a jakie w tym pole do popisu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam to samo, patrzę na te skrawki i nie wiem, jak z tego wyjdzie taki kawał pledu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nawet umiem szyć...ale nie lubię, a przy zszywaniu tych małych kawałków męczyłabym się jak potępieniec i jeszcze to pikowanie ;)
    Szyj bardzo fajnie Ci to wychodzi :)

    OdpowiedzUsuń
  4. podziwiam, dla mnie to też magia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. a ja to w ogole juz tylko z kwadratow i prostokatow szyje. powroz na wslana szyje - ogacona jestem szmatami niemozebnie....ale Twoja kolderka mnie naispirowala, ze mozna tez przeciez z trojkatow tu i tam. slicznie Ci wyszlo! i jeszcze pikowanie! ja niestety pikuje rencamy a to zabiera strasznie duzo czasu......

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ładny :) Pamiętam swoją pierwszą i jedyną narzutę patchworkową... kolejnych już nie było ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawy wpis
    Dzięki, będę odwiedzać:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że do mnie zaglądasz:) Zapraszam.